Komentarze: 1
Te (jak mi się wydawało przed świętami) długie cudowne ferie już się skończyły. Ida, zapalona i zakochana w szkole pierwszoklasistka, która nie wyobrażała sobie dwóch tygodni bez koleżanek.... "Mama a czy ja je potem poznam" "czy ja nie zapomnę z kim siedziałam" "czy ja nadal będę umiała pisać/czytać/liczyć * niepotrzebne skreślić" itp. .... ta sama Ida teraz zalękniona "Mogę jutro nie iśc" "A czy sie nie spóźnimy" ... Fakt że daleko mamy (choć i tak bliżej niż przed przeprowadzką - o jakieś 10 kilometrów - ale to inna historia) i nie pamiętam już jak mi się udało wyrabiać z trójką tak idealnie, że odkąd Ida do szkoły chodzi - jeszcze nigdy się nie spóźniła.
Tyle że po przeprowadzce nadal w domu bajzel i w ogóle JA WCALE NIE CHCĘ ŻEBY SIĘ TE FERIE KONCZYŁY!!!
Bo i do pracy czas.... :(((( Jako "tymczasowa pseudonauczycielka" mam ten feriowy luksus, ale nic co cudowne nie trwa wiecznie... To prawda, że kocham to co robię i robię to, co kocham, ale...
Nie lubię poniedziałków!!!
Zwłaszcza takich kończących szesnastodniowy czas świąteczno-noworoczno-dzieckoferiowego nieróbstwa!!!!!